Czas nadrobić zaległości. Na pierwszy ogień - relacja z zawodów Dog Diving na finałach DCDC w Warszawie ;) .
Pod koniec sierpnia wybrałyśmy się na zawody Dog Diving. W tym roku nie stchórzyłam. Nadal się trochę cykałam, bo słyszałam o wielu psach, które przerażone/zdziwione ogromną różnicą wysokości między podestem a taflą wody w basenie, po prostu nie skakały. Jednak fajne skakanie z pomostu i skoki na zawodach do basenu to zupełnie co innego :) Hohoho zbiornik wodny okazał się dużo bardziej przerażający z podestu, niż wydawało się wcześniej obserwując zawody z boku. Pierwszy skok Kes wykonała z miejsca...na bombę. Skuszona moim dopingiem podjęła tę ważną decyzję i pięknie zanurkowała pod wodę. Drugi skok, pod względem podjęcia decyzji, był jeszcze gorszy :D Kes latała wzdłuż brzegu jak nakręcona zabawka. Musiałam ją wrócić i z obiegu postanowiła zakończyć to skokiem. Znów wybiła się z miejsca. Mimo wszystko wielkie zaskoczenie, cudem udało się zakwalifikować dalej. Czyżby sędzia nie patrzył?
Pod koniec sierpnia wybrałyśmy się na zawody Dog Diving. W tym roku nie stchórzyłam. Nadal się trochę cykałam, bo słyszałam o wielu psach, które przerażone/zdziwione ogromną różnicą wysokości między podestem a taflą wody w basenie, po prostu nie skakały. Jednak fajne skakanie z pomostu i skoki na zawodach do basenu to zupełnie co innego :) Hohoho zbiornik wodny okazał się dużo bardziej przerażający z podestu, niż wydawało się wcześniej obserwując zawody z boku. Pierwszy skok Kes wykonała z miejsca...na bombę. Skuszona moim dopingiem podjęła tę ważną decyzję i pięknie zanurkowała pod wodę. Drugi skok, pod względem podjęcia decyzji, był jeszcze gorszy :D Kes latała wzdłuż brzegu jak nakręcona zabawka. Musiałam ją wrócić i z obiegu postanowiła zakończyć to skokiem. Znów wybiła się z miejsca. Mimo wszystko wielkie zaskoczenie, cudem udało się zakwalifikować dalej. Czyżby sędzia nie patrzył?
Po długich oczekiwaniach przyszedł czas na kolejny etap. Pierwszy skok znów niepewny - Kes zatrzymała się na koniuszku podestu i wybiła się z miejsca. Drugi skok dużo lepszy, lecz znów bez pełnego rozbiegu. Mimo wszystko udało jej się skoczyć na 4,70m :) Dużo lepiej niż się spodziewałam. Dokładając do tego brak pełnego rozbiegu - super!
Teraz trzeba obmyślić strategię na rzuty, trochę poćwiczyć i za rok znów skaczemy (tzn. ja dokładam wszelkich starań żeby rudy stwór skoczył :))
Może kiedyś uda się 5m? :>